Drugą nowością otrzymaną od wytwórni DUX, jest płyta z serii
„Młodzi kompozytorzy w hołdzie
Fryderykowi Chopinowi”. Płyta prezentująca twórczość Michała Dobrzyńskiego
jest płytą szczególną, która powinna odbić się echem w fachowej prasie…
niestety Muzyka 21 zajęta promowaniem
swoich wydawnictw na ten temat na razie milczy… pozostaje mieć nadzieję, że
znajdzie się kiedyś i tam miejsce dla kompozytorów spoza, że tak się wyrażę interesu wydawcy? Tak czy inaczej płyta jest wydarzeniem, które warto przyjąć z dużą
uwagą.
Expression to płyta wyjątkowa.
Wielobarwna, a przede wszystkim ukazująca dorobek młodego kompozytora… nie
przywracająca zapomnianego kompozytora, ale prezentująca dorobek kompozytora
będącego „tu i teraz”… „Tu i teraz” to absolutnie słowa kluczowe. Michał
Dobrzyński- jak się okazuje jest kompozytorem niezwykle otwartym, pomocnym…
zwracając się z prośbą o partytury nie tylko je otrzymałem, ale mogłem liczyć
na pomoc kompozytora… powiedzmy sobie szczerze. Czy jako badacze potrzebujemy
czegoś więcej? A skoro nie, to może warto już odrzucić pewien głupkowaty z
grubsza paradygmat, iż dzieło musi uleżeć się, aby można było zabrać się za
jego badanie. Badanie wszelkimi dostępnymi środkami- jakimi dysponuje
dzisiejsza analiza muzykologiczna. Znalazłem się zatem w korzystnej sytuacji,
co postanowiłem wykorzystać. Nie będzie to zatem typowa recenzja. Będzie to
początkowe studium analityczne… a może inaczej mówiąc… moim celem jest
zainteresowanie czytelnika i ukazanie- poprzez analizę, że współczesne utwory
mogą być również przedmiotem analizy…
Nie
obędzie się bez krótkiej biografii: Michał Dobrzyński, ur. 24 listopada 1980 w
Szczecinie. W roku 2005 ukończył z wyróżnieniem studia kompozytorskie w
Akademii Muzycznej w Bydgoszczy w klasie prof. Marka Jasińskiego i prof.
Zbigniewa Bargielskiego, a w 2008 studia doktoranckie na Uniwersytecie
Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie […] Laureat konkursów kompozytorskich,
m.in. II nagrody na Międzynarodowym
Konkursie Kompozytorskim im. I. J. Paderewskiego (Bydgoszcz 2006), III nagrody
na Ogólnopolskim Konkursie Kompozytorskim z okazji 25. rocznicy pontyfikatu
Papieża Jana Pawła II (Wrocław 2003), był także stypendystą Ministra Kultury
(2003/2004 i 2004/2005, 2012- stypendium twórcze). Utwory Michała Dobrzyńskiego
wykonywane były na wielu krajowych koncertach i festiwalach, jak Międzynarodowy
Festiwal Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień” (koncert Koła Młodych)…
Kompozycje
zamieszczone na płycie- to utwory powstałe pomiędzy 2005 a 2010 rokiem. Można
zatem przyjąć, iż są to utwory reprezentatywne dla stylu- bądź co bądź- młodego
i wciąż kształtującego swój styl kompozytora. Chcąc ułożyć utwory
chronologicznie, należałoby nieco zmienić ich kolejność- wobec tej jaka została
zastosowana na płycie: Magnus Dominus na
chór mieszany i orkiestrę symfoniczną (2005/2010), Elegia I na skrzypce solo (2006), Continuum na dwa fortepiany i dwa zestawy perkusyjne (2009), Elegia IV. Multifonia na orkiestrę
smyczkową (2010), De Profundis na
chór mieszany, alt i orkiestrę smyczkową… Można zatem płyty słuchać dwojako. W
podanej powyżej kolejności… wówczas można skupić się na ewolucji, rozwoju
języka muzycznego kompozytora. Lub słuchać płyty tak jak została nagrana…
wychodząc z założenia- jak najbardziej zresztą słusznego- iż kolejność nie jest
dziełem aleatorycznej zabawy, ale kierowano się pewnym ustalonym celem… tak
właśnie postanowiłem również omówić poszczególne kompozycje.
Continuum
„Do powstania utworu zainspirowała mnie
próba wyobrażenia sobie czasu, który nie ma ani początku, ani końca- czasu,
jako wiecznego trwania, wypełnionego tak ewolucją, jak i nagłymi, niedającymi
się w pełni zrozumieć w sensie przyczynowo- skutkowym zdarzeniami. Pulsujący
wicznie wszechświat jako continuum czasowe bez początku i końca- choć jest dla
człowieka do teoretycznego przyjęcia i częściowo zrozumienia- jest dla ludzkiej
wyobraźni nie do objęcia, niczym czysta abstrakcja”… znamy zatem
inspirację… Kompozycja jest dwufazowa, co wyraźnie słychać. Z jednej strony
część żywa, witalna, dynamiczna, można nawet rzec punktualistyczna…
przeciwstawiona jest części refleksyjnej, będącej jakby zatrzymaniem płynącego
czasu… dwa fortepiany i dwa zestawy perkusyjne… rozbudowane i mieniące się całą
masą barw i brzmień. Wracając jeszcze do owego „zatrzymania czasu”… okazuje się
ono bowiem pozorne… następuje ono na powracającym (takt 109) motywie fortepianu
(z taktu 10) przytoczonym przez kompozytora oktawę wyżej. Motyw ów powraca
jeszcze w partii marimby…
TAKT 10 oraz 109,
takty 18 oraz 119
Wydaje się zatem, że motyw muzyczny przeplatający się przez utwór jest pewnym motywem przewodnim, powracającym i splatającym muzyczne myśli często od siebie różne w jedną myśl… Jak recenzja- choć w jednym z pierwszych zdań wyparłem się recenzji, jednak cechy konstytuujące recenzje wciąż dopominają się o uwzględnienie ich w tekście- to i wykonanie. Dwa fortepiany (Mariusz Klimsiak oraz Bartłomiej Wezner) oraz dwa zestawy perkusyjne (Mateusz Krawczyk oraz Jan Wezner)… trudne zadanie postawione zostało przed młodymi instrumentalistami. Po pierwsze partie same w sobie nie należą do prostych. Po drugie fonograficzny debiut jest zawsze jakimś odnośnikiem dla przyszłych wykonawców… w tym wypadku jest odnośnikiem bardzo rzetelnym… barwnym, dobrym technicznie i stawiającym przyszłym wykonawcom dość wysoko poprzeczkę…
Elegia IV. Mulifonia, Marek Jasiński in
memoriam.
Warto już w tym miejscu zwrócić uwagę na muzyczne powiązania
Elegii IV z Elegią I. Na statycznym „akompaniamencie” kontrabasów ubarwionym
pizzicatowymi przebiegami II skrzypiec pojawia się w partii wiolonczeli solo
motyw znany właśnie z Elegii I. Wiążącym również oba utwory jest uwagę duży
„udział” chromatyki w budowaniu materiału melodycznego, ale i zacieranie się
poprzez glissando jej dokładności intonacyjnej. Powraca zatem ciąg chromatyczny
znany z Elegii I. Chromatyka jest tu
modelem muzyczny przekształcanym na różne sposoby, jak np. w takcie 38 w partii
I skrzypiec czy w partii wiolonczel i kontrabasów- grana pizzicato
Następuje przyspieszenie utworu… choć
najpierw- być może dla większego kontrastu- zwalniamy (od Allegro- 90, przez Largo- 60,
do Allegro nieco szybszego- 120)…
ale, paradoksalnie przyspieszenie metrum wpływa na zwolnienie kompozycji…
następuje powrót do znanego już z początku motywu… część A (stosuję w tym
miejscy odniesienia literowe zastosowane w partyturze przez kompozytora) wraca
w części F, choć przekształcona.
Kolejny powrót do Largo
okazuje się najbardziej przejmującym, rzec można rozczulającym ustępem
całej kompozycji. Kantylenowo solo skrzypiec… Ideę kompozycji bardzo dobrze
opisała w książeczce dołączonej do płyty Anna Szarapka: „W Elegii IV Multifonii początkowy motyw pojawia się jako rodzaj
multiplikacji i wraz z innymi motywami Elegii I poddawany jest przekształceniom
znanym z procesu tworzenia muzyki
elektronicznej, a związanych z efektami opóźnienia, przejścia wyostrzenia czy
zanikania warstw brzmieniowych”
Ciekawym również pomysłem- zgoła nieco punktualistyczny-
okazuje się przenoszenie linii melodycznej do poszczególnych instrumentów
solistycznych. Te motywy następnie zostają przekształcane przez orkiestrę…
Śląska Orkiestra Kameralna pod
Przemysławem Fiugajskim okazała się znakomitym zespołem, zaś dyrygent
doskonałym interpretatorem kompozycji… Elegia
IV… brzmi niezwykle intrygująco i przejmująco… zagrana na wysokim poziomie
jest doskonałym wzorem dla przyszłych wykonawców… a przecież Orkiestr
Kameralnych nie brakuje… swoją drogą koncert na którym usłyszelibyśmy cały cykl
Elegii- przy dobrych wykonaniach
byłby niezwykły…
Iluminacje Concerto- notturno.
Jest to utwór, który idealnie wpisuje się w tytuł serii
wydawniczej. Inspiracją do powstania kompozycji była 200. Rocznica urodzin
Fryderyka Chopina- hucznie obchodzona na wszelkie możliwe sposoby w roku 2010…
nic więc dziwnego, że instrumentem potraktowanym solistycznie jest fortepian.
Kompozycja jest niezwykle ciekawa, bogata w brzmienia (wibrato ćwierćtonowe,
inteligentne operowanie rejestrami, dynamiką), techniki kompozytorskie- jest i
punktualizm, są klastery. Ciekawe są tu brzmienia same w sobie… przede
wszystkim zaskakuje zabieg dość powszechnie można powiedzieć stosowany i
niepozorny… jak się okazuje operowanie rejestrami nadaje kolorytu tej
kompozycji dostarczając tym samym bardzo ciekawych doznań percepcyjnych. W Iluminacjach, można dostrzec- na co
zwraca uwagę Anna Szarapka- dwie wspóistniejące ze sobą idee. Ta opozycyjność
jest niezwykle czytelnie naszkicowana przez kompozytora. Punktualistyczne
fragmenty przeciwstawione są fragmentom klasterowym, lub inaczej fragmenty z
dokładnie zanotowaną wysokością, odbieraną czytelnie, przeciwstawione są
fragmentom, w których wysokości dźwięków są zacierane (efektem potęgującym owo
zacieranie okazuje się zastosowane przez kompozytora glissando) poprzez
nałożone na siebie wysokości.
Bardzo
dobrym posunięciem było umieszczenie w partii solisty samego kompozytora… mamy
tym samym pewność, iż efekt końcowy- którym jest niezwykle spójna interpretacja
utworu- jest wynikiem współpracy kompozytora/solisty z prowadzącym Śląską
Orkiestrę Kameralną Przemysławem Fiugajskim, który po raz kolejny udowadnia
swój kunszt interpretatorski doskonale „wydobywając” z partii orkiestry
kameralnej całą paletę brzmień.
Kończy
się tym samym pewien „cykl” utworów instrumentalnych, choć określenie cykl jest
oczywiście wzięte w duży cudzysłów. Nie jest to zamknięty cykl, ale swojego
rodzaju grupa utworów instrumentalnych. Pozostaje jeszcze oczywiście zamykająca
album miniatura instrumentalna Elegia I,
jednakże rozdzielona została dwoma utworami wokalno- intrumentalnymi.
De Profundis.
Kompozycja napisana została dla Stowarzyszenia Mozart 2003. Ciekawe są wpisane do
partytury uwagi kompozytora będące dowodem głębokiej refleksji nad brzmieniem
samej kompozycji:
„Utwór może zostać
wykonany zarówno w konwencji barokowej przez zespół grający na dawnych
instrumentach i stroju, jak i na współczesnych instrumentach we współczesnym
stroju (z zachowaniem konwencji barokowej w warstwie interpretacji) […] Efekt
pogłosu jest integralną częścią utworu. Z tego też względu utwór szczególnie
nadaje się do wykonania w obiektach sakralnych”.
Utwór jest niezwykle ekspresyjny w swej „wymowie”… nie tylko
chodzi zresztą o warstwę muzyczną, sam tekst bowiem, to jeden z
najpiękniejszych o najbardziej poruszających psalmów… Psalm 129 (130), „Z głębokości wołam do Ciebie Panie”
De Profundis jest
kolejną kompozycją, w której dostrzegamy
ścieranie się dwóch opozycyjnych idei. Z jednej strony ostry, dynamiczny,
punktualistyczny „wstęp” z zatrzymującym ciąg ustępu statycznym akordem,
prowadzącym do statycznego klasterowego akompaniamentu, który towarzyszy
chórowi. Odwołania do muzyki dawnej również dostrzec można na kilku
płaszczyznach. Pierwszym jest zastosowana w partii chóru technika nota contra notam… nuta przeciwko nucie…
drugim odwołaniem- choć uzależnionym od wykonawcy- jest udział dawnych
instrumentów w dawnym stroju… tu pewien minus… szkoda, wielka szkoda, iż utwór
nie został zagrany i nagrany właśnie na dawnych instrumentach… wracając do
rozbitej przez moje myśli poboczne narracji… ów statyczny akompaniament z czasem
staje się coraz bardziej dynamiczny, by doprowadzić do kulminacji na słowach: Speravit anima mea in Domino
Takt 108 przynosi medytacyjną wręcz w swoim wyrazie partię
altu solo… dialog solisty z chórem prowadzi do kolejnej kulminacji… po której
powraca początkowy motyw muzyczny orkiestry… powraca również chór… śpiewający: Z głębokości wołam do Ciebie Panie…
zakończone rozjaśniającym akordem D-dur w partii chóru… rozjaśniającą
zakończenie tonalność akordu rozbija bowiem atonalność orkiestry…
Magnus Dominus
Anna Szarapka przywołuje słowa kompozytora… „Czytając tekst Magnus Dominus, wyobrażam
sobie życie jako rodzaj wędrówki, której obrazem w muzyce są zróżnicowane
zdarzenia dźwiękowe, a ich efektem końcowym powrót początkowej myśli
symbolizującej narodziny. Zakończenie utworu ma również wymiar symboliczny.
Odwołuje się bowiem do fundamentalnych
zdarzeń w życiu człowieka, które zwykle przychodzą w sposób
nieprzewidywalny i nie zawsze poddają się racjonalnemu wytłumaczeniu”.
Kompozycja- jak pisze autorka tekstu- jest rodzajem kantaty. Dramatyzm
kompozycji osiągnięty jest przez zmienność środków muzycznych, nagromadzenie
się klasterów czy pewnego rodzaju „migotliwość brzmieniową” uzyskaną przez
nakładanie na siebie rytmizowanych tryli zanotowanych w partii instrumentów
dętych. Bez większego trudu- można również dostrzec w kompozycji pewne
charakterystyczne motywy pojawiające się w innych kompozycjach
Takty 34- 40
Oczywiście, różny jest materiał wysokościowy, jednakże
wspólna pozo zostaje „idea motywu”. Porównując obie wokalno-instrumentalne
kompozycje najczytelniejszą różnicą jest „potraktowanie” przez kompozytora
partii chóralnej. W Magnus Dominus
chór traktuje kompozytor zarówno tradycyjnie (choć inaczej niż w De Profundis), jak również nowatorsko-
sonorystycznie: chór skanduje, szepcze. W toku kompozycji pojawiają się również
wyraźne „motywy przewodnie” przewijające się przez różne partie
Całość-
można uznać- jest ujęta w pewną klamrę. Po kulminacji następuje „powrót” do
początku- ten „początek” zostaje nieco inaczej rozwinięty i przekształcony
według innych pomysłów- tu właśnie następuje szmerowy fragment kompozycji
fragment „sonorystyczny”.
Takt 497
Orkiestra i Chór Filharmonii Śląskiej pod batutą Przemysława
Fiugajskiego brzmi bardzo dobrze. Dyrygent „odnalazł” w utworze przysłowiowe-
przepraszam za wyjątkowo nieadekwatne, ale oddające moją myśl określenie-
„smaczki” muzyczne, które intrygują słuchacza i wciągająca go w niezwykle
ciekawą twórczość Michała Dobrzyńskiego.
Elegia I.
Elegia I na
skrzypce solo jest kompozycją ciekawą oraz intrygującą… ale zacznę trochę od
końca-bo od solisty. Bartłomiej Nizioł gra bowiem znakomicie, operując pięknym
brzmieniem skrzypiec. Kompozycja- choć ze względu na czas trwania i rozmiary
utworu można użyć terminu miniatura, to obecne tam problemy/ trudności w
techniczne sprawiają, że termin ten wydaje się jednak trochę nieadekwatny-
stawia przed solistą spore trudności techniczne, z którymi Bartłomiej Nizioł
radzi sobie znakomicie dając słuchaczowi interpretację, której słucha się z
ogromną przyjemnością. Kompozycja jest przykładem tradycyjnego potraktowania
skrzypiec… choć brak korzystania z brzmień nowatorskich nie jest absolutnie
czynnikiem dyskwalifikującym kompozycję… nie trudno również wysłyszeć pewien
improwizacyjny rys całej kompozycji- tym bardziej, iż sam kompozytor daje
wykonawcy możliwość improwizacji ( co prawda według ustalonego wzorca).
Płyta
jest różnorodna – podobnie jak różnorodne są kompozycje Michała Dobrzyńskiego.
Osobiście niezmiernie się cieszę z wydania tej płyty… z resztą każda kolejna
płyta z serii przedstawiającej młodych kompozytorów jest wydawnictwem
niezwykłym, intrygującym oraz ciekawym. Nam słuchaczom daje przyjemność
słuchania, jak również daje możliwość przyjrzenia się nowym, świeżym
kompozycjom ukazującym nowe tendencje obecne w twórczości młodych kompozytorów.
Ode mnie: ******
Pragnę serdecznie podziękować Panu Michałowi Dobrzyńskiemu, za udostępnienie mi partytur swoich utworów oraz wytwórni fonograficznej DUX za przesłanie egzemplarza płyty. Autor
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz