10 listopada 2012

Muzyka 21...


Udało się… znów  przeczytałem niepokojąco niewłaściwą recenzję… w Muzyce 21… przypadek? Z całą pewnością nie… recenzja ta mieści się w bardzo konsekwentnej polityce gazety… ale w tej recenzji osiągnięto doprawdy mistrzostwo świata…
Nie wiem, czy słusznie mi to przeszkadza… w końcu polska mądrość mówi: Wolnoć Tomku w swoim domku… no właśnie… problem w tym, że redakcja wciąż stwarza pozory jakiejś obiektywności… coś tu nie gra. Żałuję jedynie, iż nie znam autora tekstu, bowiem mistrzostwo powinno mieć swego ojca… matkę?... ale nie wiem, czy ma to znaczenie, gdyż generalnie rzecz ujmując każda recenzja płyty wydanej przez Acte Prealable po pierwsze ma zawsze najwyższą notę, po drugie zawsze chodzi o to samo… o promocję… i uznanie, że nagranie jest niezwykle odkrywcze i jest wydarzeniem fonograficznym roku… niezależnie od autora zawsze to samo… a zatem próbka… … Zaczniemy oczywiście od wcześniejszej… wspomniana recenzja zaczyna się następująco: „Jakże miło cieszyć się fonograficznymi nowościami wytwórni Acte Prealable i odkrywać zapomniane skarby muzyki polskiej, bo tych wbrew opinii „specjalistów”, jest mnóstwo”… uff jak miło… zatrzymajmy się na chwilę. Nie mam powiem pojęcia, o jakich specjalistach ów autor (autorka) pisze….  Specjaliści, których ja znam, nigdy nie mówili, iż skarbów jest mało… mówili, że za mało obecne w świadomości, ale nie, że za mało… może tacy specjaliści, jaki recenzent…? Może… idźmy dalej: „Niewątpliwie do płytowych wydarzeń roku 2010 zaliczyć należy wydany wtedy album z muzyką instrumentalną Grzegorza Fitelberga”… znów się zatrzymajmy. Nie słuchałem omawianej płyty, jednakże sądzę, że z tym wydarzeniem to trochę przesada… miałem- na zajęciach z krytyki muzycznej- okazję słuchać jednej z płyt wydanej przez Acte Prealable.. było to jeśli dobrze kojarzę nagranie Agnieszki Maruchy z utworami Stojowskiego… trochę poczytałem w książeczce… i oto objawia się wielki- no może jeden z  największych kompozytorów polskich tego okresu… płyta jest sensacją i genialną kreacją… a teraz na poważnie… nagranie owszem jest przyzwoite, ale czy wybitne? Kompozytor również jest przyzwoity, ale żeby genialny, wybitny…? Za często używa się słowa wybitny. Wybitny był Mozart, Chopin, Wagner… ale nie każdy nowo odkryty jest geniuszem… trochę więcej rzetelności… przeskoczymy trochę: „Docenić zatem trzeba cenną inicjatywę Wydawcy (napisane nawet z dużej litery?) oraz wykonawców i podziękować im za podjęcie się trudu przywrócenia do życia utworów Fitelberga…”. Zatem wychodzi drobniutkie lizusostwo… autor dziękuje bowiem swojemu pracodawcy… idąc dalej skrócimy trochę… odnośnie Sonat skrzypcowej op. 12 Fitelberga: „Z pewnością zasługuje na czołowe miejsce wśród skrzypcowych sonat późnego romantyzmu, stojąc godnie obok powszechnie znanego kanonu tego repertuaru, w postaci utworów Brahmsa czy Franka”… może trochę w tym przesady… ja też mogę napisać- bez żadnego poparcia, że dajmy na to kompozytor X pisał dzieła pokroju Pendereckiego i zasługuje na miejsce obok niego… naprawdę… nie trzeba tworzyć samych wybitności, choć oczywiście, wiem, łatwiej sprzeda się wybitnego niż dobrego. Zacząłem również się zastanawiać dlaczego w katalogu wydawnictwa nie uświadczymy wielu naprawdę genialnych- choć już nagranych- kompozytorów. Genialnych kompozycji… dużo łatwiej jest wypromować jeszcze niemające doskonałego wzorca- albo przynajmniej odpowiednika i ogłosić je jako nowatorskie i genialne… ale, bądźmy poważni… nie o to chodzi w krytyce, aby lecieć swoim interesem… byle jak… niestety. Dziwi też robienie z kompozytora X jednego z najwybitniejszych kompozytorów swojego pokolenia… w tym momencie czytelnik drapie się po głowie… kto to taki ten kompozytor X… ale- myśli- skoro w periodyku najchętniej czytanym przez melomanów piszą, że wybitny, to żeby nie wyjść w towarzystwie na łosia- powiedzmy chórem wybitny… oj czkawką odbija się powiedzenie: wielkim poetą był… nawet promocja powinna mieć jakieś granice przyzwoitości… przejdźmy teraz do innego tekstu. Tym razem… sukces ma swego ojca… Łukasz Kaczmarek popełnił w kwietniowej Muzyce 21 dwa generalnie słabe teksty… po pierwsze i w zasadzie najważniejsze droga redakcjo… umieszczać swoją płytę jako płyta miesiąca to już lekka przesada… i nie chodzi tylko o jakiś obiektywizm… zastanawiam się, dlaczego żadna płyta Duxu nie była płytą miesiąca- a to przecież DUX pozgarniał Fryderyki… dlaczego…? a nie chodzi przypadkiem o konkurencję? Wracając do kwietniowego numeru… Ogromne okładki płyt Acte Prealable dosłownie i w przenośni zgniatają inne okładki… może redakcja postanowiła ukazać czytelnikowi wielkość fonograficznego wydarzenia, a skoro muzyka nie przemawia, niech chociaż przemówi wielkość okładki… dobrze a teraz już na poważnie. Pierwsza rzecz dotycząca recenzji płyty miesiąca… brakuje tu zwyczajnej rzetelności… brakuje kilku faktów, skoro nazywamy utwór arcydziełem- choć jest to z grubsza rzecz ujmując przesada, ale mniejsza o to- można pokusić się o porównanie kompozycji powstałych w tym czasie… a czas to był niezwykły i obfitujący w ważne wydarzenia muzyczne… no chyba, że kompozycja nie wytrzymałaby takiego porównania, to już przepraszam, ale wówczas arcydziełem zwyczajnie nie jest. Ale skoro jest arcydziełem porównania powinna wytrzymać bez problemu prawda? Znalazłem również legendę, co oznaczają gwiazdki… każda płyta Acte Prealable ma gwiazdek 5, jest to zatem nagranie wybitne. Przed tym jest już tylko płyta miesiąca…  razi mnie jeszcze jedno, iż najchętniej czytana przez melomanów gazeta pomija milczeniem nowatorskie i wyjątkowe nagrania innej polskiej wytwórni… numer tworzy się według klucza… kilka wielkich nazwisk- wywiady ze znakomitościami- w większości nieprzeprowadzone przez redakcję, i kilka wywiadów z artystami z rodziny- że się tak wyrażę, a zatem- artystami powiązanymi z wytwórnią Acte Prealable… a inni artyści polscy nie wydający w wytwórni… może warto wyściubić za przeproszeniem nos poza podwórko i zerknąć co też się dzieje… bo dzieje się wiele… Przejdźmy do nowego numeru… znów Łukasz Kaczmarek i znów jedyną okładką na stronie z trzema recenzjami tylko jedna okładka… mniejsza o to… oczywiście 5 gwiazdek… 4 kolumny tekstu i 9 linijeczek o wykonaniu… oczywiście znakomitym… recenzja... jak mi się wydaje jest w zasadzie pisaniem o WYKONANIU, nie o utworze… o utworze świadomy słuchacz poczyta sobie albo w książeczce o ile sięgnie po płytę… ale z drugiej strony co można pisać o wykonaniu utworów dziecięcych… bo to, że utwory skłaniają dzieci do własnej interpretacji można wyrzucić do kosza… jak świat światem wszyscy wiedzą, że w szkole muzycznej i często też na studiach interpretacja jest taka jaką narzuca nauczyciel/ wykładowca…  

 

2 komentarze:

  1. A macie moze numer telefonu jakiejs polskiej wytworni muzycznej? Chcialabym z taka porozmawiac na temat spiewajacej nastolatki w moim miescie - elblag. Znam ja i wgl. Bardzo prosze o kontakt, jakby co to prosze o wysylanie na nr tel. 512-675-108. Dziekuje serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy,
      te wytwórnie, które znamy, w głównej mierze zajmują się muzyką klasyczną lub współczesna... ale każda z wytwórni Universal Polska, My Music itd ma na swojej stronce dane kontaktowe, warto spróbować w ten sposób
      pozdrawiamy

      Usuń