Książka Dźwięki,
Szepty, Zgrzyty Agnieszki Lewandowskiej- Kąkol (wyd. Fronda) to książka
intrygująca z kilku powodów. Pierwszym z nich są sami rozmówcy autorki…
kompozytorzy. Drugim są kierowane do nich pytania, świadczące o merytorycznym
przygotowaniu autorki. Po trzecie odpowiedzi… indywidualne spojrzenia na
współczesną twórczość i sporo anegdot. To wszystko składa się na znakomity
efekt finalny…
Ale jest coś jeszcze. Refleksje, jakie towarzyszą stawianym
pytaniom i- w większym być może stopniu- padającym na nie odpowiedziom… ale
zacznijmy od początku. Wybór kompozytorów…
Autorka we wstępie pisze, iż wybór był subiektywny. I rzeczywiście… Bernadetta
Matuszczak, Krzysztof Penderecki, Jerzy Maksymiuk, Zygmunt Krauze, Krzysztof
Meyer, Elżbieta Sikora, Aleksander Lasoń, Lidia Zielińska, Krzesimir Dębski,
Michał Lorenc, Paweł Łukaszewski, Paweł Mykietyn, Marcin Stańczyk, Artur
Zagajewski, Agata Zubel oraz Tomasz Jakub Opałka. Kolejność nie jest jak się
okazuje przypadkowa… wystarczy zerknąć na daty urodzenia. Pytaniem czy ja
osobiście ułożyłbym listę identycznie (brakuje mi kilku nazwisk), raczej nie…
ale nie jest to w żadnej mierze zarzut. Kilka wyborów cieszy szczególnie… ze
względów patriotycznych- poznańskich… Lidia Zielińska i po części Krzesimir
Dębski oraz Krzysztof Meyer… a także ze względów atrakcyjności języka
muzycznego Marcin Stańczyk, Agata Zubel, Elżbieta Sikora, Krzysztof Meyer czy
Paweł Mykietyn. Stosunkowo najmniej odkrywcza jest rozmowa z Krzysztofem
Pendereckim… ale nie można napisać, iż jest ona przez to nieciekawa… Kilka
refleksji po lekturze… zacznijmy od zarzutów wobec krytyków… Krzesimir Dębski: „w mediach nie ma już żadnych recenzji.
Każda szanująca się gazeta na świecie ma do tych celów specjalną rubrykę, a u
nas nic. Pod tym względem świata nie małpujemy, a pod każdym innym z wielką
chęcią i upodobaniem. Głupie rzeczy naśladujemy, a mądrych nie zauważamy”… Paweł
Łukaszewski: „krytyka u nas nie istnieje.
Najczęściej relacja z koncertu dotyczy ubioru wykonawców, a recenzja płyty-
koloru okładki.” Albo Zygmunt Krauze: „Nie
ma też rzetelnej krytyki, a jest krytykanctwo”… Zastanawiałem się długo nad
tymi słowami… jak to jest z naszą krytyką? Kilka szybkich wniosków. Krytyk
postrzegany jest- zwłaszcza w środowisku muzycznym- jako niemalże zło
konieczne…a w zasadzie niekonieczne… i jest w tym pewna cząstka prawdy.
Oczywiście należy z tych kilku zdań wykreślić czasopisma- mniej (Muzyka 21, Presto) lub bardziej fachowe
(Ruch Muzyczny, Glissando, Twoja Muza czy
Jazz Forum). To jest osobny problem,
ale krytyka w tych czasopismach jest generalnie na wysokim poziomie. Niestety
nie zawsze można powiedzieć to o dziennikach. Sam „przyłapałem” jednego z
krytyków na posługiwaniu się wytartymi i do szpiku kości schematycznymi
sformułowaniami, tak jakby go nie było na koncercie (a był- widziałem)… tylko
pytanie, po co mu było pięć lat Muzykologii, skoro napisał to co powszechnie
sądzi się o pianistach azjatyckich- świetni technicy, ale muzycznie i
interpretacyjnie słabi… zresztą recenzje w dziennikach- to już zarzut ogólny-
można generalnie streścić w kilku słowach: był, zagrał, było tak i tak i
koniec. Zero głębszych przemyśleń… sam doskonale pamiętam zawód, jaki spotkał
mnie po genialnym koncercie Wyntona Marsalisa, na Warsaw Summer Jazz Days,
kiedy w dwóch dziennikach, po które sięgnąłem była ledwie wzmianka i kilka zdań
o koncercie, że był i owszem, zagrali to i to… i było generalnie dobrze. To
jest jeden aspekt. Ciekawiej jest, kiedy rozmówcy Agnieszki Lewandowskiej-
Kąkol rzucają garść przemyśleń o polskiej kulturze muzycznej i sytuacji muzyki
współczesnej dziś… rację ma Lidia Zielińska, kiedy opowiada o Warszawskiej
Jesieni: „Festiwal bardzo odmłodził swoją
formułę. Na koncerty zaczęło przychodzić mnóstwo młodych ludzi spoza środowiska
muzycznego. Właściwie z zażenowaniem trzeba stwierdzić, że młodzież z Akademii
Muzycznych prawie nie pojawia się na koncertach. Świadczy to o rozdźwięku
pomiędzy tym, czego uczą w Akademiach a tym, jaka jest muzyka współczesna”… a może zapytać, ilu młodych muzyków słucha w ogóle
muzyki współczesnej… i ilu decyduje się grać tą muzykę… idąc dalej rację ma
Michał Lorenc mówiąc: „Promocja naszej
muzyki nie istnieje. Ostatni koncert >>Promsów<< transmitowany jest
przez telewizje i radiofonie na całym świecie. Wykonywana jest na nim głównie
muzyka Elgara. Jestem absolutnie przekonany, że my nie mamy gorszej muzyki. W
Hyde Parku stoją dwa miliony ludzi i nie tylko słuchają, ale śpiewają i gwiżdżą
co bardziej melodyjne tematy. Jest to wynik umiejętnej promocji własnej
muzyki”… rację ma również Zygmunt Krauze: „W polskim społeczeństwie jest bardzo mała świadomość co to jest muzyka
współczesna. Niewiele jest osób, które przyjmują tę muzykę i ją akceptują”
i jeszcze tak pół- żartem, pół- serio Paweł Mykietyn: „Współczesny intelektualista wstydzi się przyznać, że na przykład nie
zna Marcela Prousta czy Jamesa Joyce’a, ale jeśli nie wie, ile Beethoven
symfonii napisał, czy nie słyszał nigdy Brahmsa, to nikogo nie dziwi”… niestety.
A ja podpisuje się pod tymi słowami. Warto spytać muzyka, kiedy był dla
przyjemności w Filharmonii. I zastanowić się, dlaczego nasze orkiestry jeżdżą
po świecie, z niepolskim repertuarem i co chcą w ten sposób promować…
Pojawiają
się oczywiście inne kwestie, technik kompozytorskich (np. czym się różni stary
sonoryzm od współczesnego, albo bardzo dobrze opisana przez Krauzego koncepcja
unizmu w muzyce), inspiracji (warto w tej kwestii sięgnąć po wywiad z Marcinem
Stańczykiem), mistrzów (Nadia Boulanger, Witold Lutosławski, Pierre Boulez,
Szostakowicz, Bartok etc.), podejścia filharmoników do nowych utworów,
traktowania słuchacza (ważny dla kompozytora czy nie?), technik komponowania
(choć tu nie wszyscy tak chętnie odpowiadają) i „głośnych”, nagradzanych lub
wydawanych w ostatnich czasach kompozycji (np. Madame Curie Elżbiety Sikory, czy Siedem wysp Conrada Lidii Zielińskiej)
Te
wszystkie elementy, plus przystępny dla ogółu, ale bogaty i ciekawy język
autorki, za co należą się również słowa uznania- sprawiają, że książkę czyta
się bardzo dobrze… na pewno warto, aby trafiła nie tylko do fachowców, ale i do
szerszego grona odbiorców, bo nasza muzyka współczesna jest tego warta…
Ode
mnie: *****
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz