Eurowybory szczęśliwie za nami… jednakże w takich
okolicznościach, gdzieś mimochodem jakby wypowiedziane, pojawiają się myśli
ponadczasowe. Myśli wypowiadane, przez osoby, które nigdy o powiedzenie
„czegoś” mądrego bym nie podejrzewał…
Dajmy na to Janusz Palikot… maślący sobie wzajemnie z
Ryszardem Kaliszem, przegrywający (widocznie Polacy mają dość już słabej
jakości polityków), i zasmucony rzuca nagle myśl, która niegdyś przeszła już do
historii. Mahler mawiał niegdyś, „moje
czasy jeszcze nadejdą” długo czekał na ponowne odkrycie swojej twórczości,
ale się doczekał… dziś grają go najwięksi. Wódz Palikot mówi: „Być może wyprzedziliśmy o dekadę nasz czas”.
Nigdy nie traktowałem przegranych w wyborach w ten sposób, aczkolwiek w
każdym szaleństwie jest pewna metoda- widać to po przekroczeniu progu
wyborczego przez Korwin- Mikkego. Długo czekał na swoje czasy, regularnie
dostając kopniaka od wyborców, dziś może powiedzieć, że jego czasy nadeszły.
Nie w pełni, ale jakby pośrednio, jakby delikatnie zaznaczy tylko w Europejskim
Parlamencie swą obecność… ale z całą pewnością, będzie to zaznaczenie
wyraziste. Może w Europie wyczerpała się metoda na tak zwany „świński ryj”?
Panie Januszu… wystarczyło zapuścić brodę i włożyć złotawą kieckę… Europa to
lubi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz