Absolutnie uwiódł mnie Rantala kompozycją Gift. Poruszył, wzruszył i sprawił, że
powtarzam ten utwór za każdym razem, kiedy tylko sięgam po tą płytę. Niepozorny
temat, powtarzany kilkukrotnie, zamieniony w swoistą perełkę melodyczną przy
improwizacji. Przy 3:30 rozpoczyna, delikatnym ozdabianiem trylami linii
melodycznej, tematycznej, by zaraz doprowadzić do wzruszającej kulminacji.
Warto wsłuchać się w szesnastkową kaskadę gamową (ile on tych dźwięków
pomieścił w takcie… absolutny majstersztyk). Przesunąłem co prawda nieco kulminację
w tym utworze. Przeciągnąłem ją w sposób subiektywny na moment, który mnie
poruszył w największym stopniu. Bo ta przychodzi, w momencie zejścia pianisty
na niskie dźwięki.
Generalnie jest to płyta, jakiej
się spodziewałem. Znam oczywiście jedną z ciekawszych płyt Rantali My history of jazz z Larsem
Danielssonem, Mortenem Lundem i Adamem Bałdychem. Znam także wcześniejsze nagrania
Adama Bałdycha czy Asji Valcic z radio.string.quartet.vienna, tak więc jakieś
pojęcie może lepiej, wyobrażenie estetyki muzycznej, jaką możemy otrzymać na
nagraniu miałem. Jednakże pojawiły się momenty, które mnie zaskoczyły,
chociażby, właśnie wspominany Gift. Uwiodła
mnie również swoista delikatność Bałdycha. To rzeczywiście element, którego się
nie spodziewałem. Nie ma pasażowych kaskad, odjazdów skalowych… jest dużo pizzicata
(Karma czy absolutnie genialna
improwizacja w Alone, we Freedom to z kolei Rantala preparuje
fortepian, który brzmieniem przypomina właśnie skrzypcowe pizzicato), sporo
podwibrowanych momentów iście kantylenowych, pięknych, muzycznie wykwintnych. Chociażby-
wracając znów do wspominanej już kompozycji- Gift czy nie mniej urzekające Alone-
znakomita, poruszająca Asja Valcic- i Prayer.
Ale obok tych kantylenowych perełek mamy jeszcze niezwykle urokliwie swingujące
A Little Jazz Tune, rozniecające muzyczny
pożar Hard Score z dialogiem Valcic z
Bałdychem, który rozwija temat w bardzo wręcz intensywną improwizację. Kończące
płytę trzy kompozycje, to wielce uroczy temat z tytułowego Anyone with a heart, znakomicie rozplanowany cover Somewhere over the
rainbow z bodaj najlepszą na całej płycie improwizacją Rantali i rozswingowany Happy Hipo.
Bodajże niecały miesiąc temu dostając
płyty od Gigi, postanowiłem wpierw wysłuchać ich wszystkich, od deski do deski,
później wybrać te, które mnie urzekły w największym stopniu. Zaczynam więc od Anyone with a heart i projektu Iiro
Rantala String Trio… co później? Płyta, która urzekła mnie w niemniejszym
stopniu… i znów ten Bałdych ;-)
Ode mnie: ******/******
Mikołaj Szykor
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz