Powszechny zachwyt pianistyką- jak najbardziej zresztą
zasłużony- Włodka Pawlika i cudowne przebudzenie rzeszy Polaków, która odkryła
w sobie nagłe zamiłowanie do muzyki jazzowej sprawił, że kilka płyt przeszło
nieco niezauważonych, tzn. poprawiając się, nie na tyle zauważonych na ile
zasługują… dziś o nowej płycie Artura Dutkiewicza.
Nie kryję swojego zachwytu nad płytą z muzyką Niemena, do
dziś uważając ją za jedną z najlepszych płyt z- nazwijmy to bardzo oględnie- coverami. Bo powiedzmy sobie od razu, że
to nie są do końca covery. Bardziej
jest to pewien tematyczny szkic, który dobarwia swymi pomysłami trio Artura
Dutkiewicza… ale my tu o Pranie, Panie.
No tak, w moim katalogu muzycznym jest to trzecie płyta tria
Artura Dutkiewicza (nagrana z Michałem Barańskim i Łukaszem Żytą), i nie wiem,
czy aby nie jest to płyta najlepsza… no jest jeszcze ten Niemen co prawda, ale w przypadku Prany, muzyka nagrana na samym krążku to już coś więcej aniżeli
kilka poukładanych dźwięków. Bo też powiedzmy sobie szczerze jest w tym
wszystkim swego rodzaju metafizyczna otoczka. W artykule Marka Duszy w Jazz
Forum z marca tego roku, można przeczytać następującą definicję tytułu, podaną
przez Artura Dutkiewicza
Prana to w sanskrycie, najstarszym języku świata, siła życia, moc która wszystko podtrzymuje. Przejawia się jako entuzjazm, zapał, szczerość, prowadzi do zaangażowania i intensywnego wyrażania radości. Prana jest wszechobecna w całej naturze. Podobno istnieją jednostki prany, można jej mieć mniej lub więcej. Pranę mają nawet kamienie i drzewa. Starzy mistrzowie, jak Michał Anioł czy Stradivari, zanim użyli marmuru czy drzewa do budowy swoich dzieł, wcześniej z nimi widząc tkwiące w nich życie. Hendrix kładł się spać ze swoją gitarą, a Tomek Szukalski rozmawiał ze swoim saksofonem- sam widziałem. Później ci artyści tworzyli wspaniałe dzieła. Wszyscy oddziałujemy swoją witalnością na innych ludzi. Ja ubieram ją w dźwięki.
Ta gra skojarzeń ma się uwidaczniać nie tylko w warstwie
dźwiękowej, ale i graficznej. Wystarczy spojrzeć na okładkę. Dwa kolory. Żółty
i niebieski. Krótka i prosta para skojarzeń. Słońce i niebo.
A jak w tym wszystkim odnajduje się muzyka? Passage, Prana, Om Namo Bhagavete (jedyna
kompozycja, która ie jest autorstwa pianisty), Warsaw Oberek, Polish Mazurka, Mr Prospero, Above The Clouds, Wujek
Tomek. Tracklista mówi wiele o samej płycie i o autorze. Mamy bowiem dobry
nowoczesny jazz z pełnym poszanowaniem naszej muzycznej tradycji (Mazurki,
Oberki i Tomasz Szukalski), z lekką dozą orientu. No i to by było na tyle…
tylko i aż tyle. No bo powiedzmy sobie szczerze, to tylko słowa. A muzyka jest
zdecydowanie potężniejsza i w większym stopniu niezdefiniowana.
Artur Dutkiewicz, Michał Barański i Łukasz Żyta tworzą
muzykę kunsztowną i wyrafinowaną i pełną odniesień do polskiej tradycji
muzycznej. Urzekające są tu nie tylko tematy, ale i przemyślane, zagrane bardzo
dobrze technicznie i muzycznie improwizacje.
Prana to płyta,
której słuchałem bardzo dużo i zapewne jeszcze nieraz do niej wrócę, bo należy
ona do tego typu produkcji, których się szybko nie zapomina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz