Każdy pewnie ma swój sposób na granie muzyki Chopina, co
jest dla mnie spostrzeżeniem co najmniej fantastycznym, bo Chopin już sam w
sobie jest genialny, a przepuszczony przez wrażliwość dobrego muzyka, okazuje się
muzyczną przygodą.
Dziś chciałem niejako wpisać jedną z ciekawszych płyt
ostatnich miesięcy w pewien idiom, czy pewien muzyczny kontekst. Chopin Revisited to coś więcej niż
przełożenie kompozycji genialnego polaka na muzykę jazzową. Bo dosłowności na płycie
tria Rafała Rokickiego jest stosunkowo mało.
No i dobrze.
Leszek Możdżer, Włodzimierz Nahorny, Andrzej Jagodziński,
Makoto Ozone, Novi Singers, Filip Wojciechowski. Lista jazzmanów sięgających po Chopina
okazuje się więc spora, ale trio Rafała Rokickiego zaproponowało nieco inne
podejście do samego Chopina. Coś jak Dominik Wania z Ravelem, choć nie jest to
w żadnej mierze jakiekolwiek naśladownictwo…
Zabawne. Pisałem całkiem niedawno, że jak krytyk nie wie co
napisać to pisze o estetyce. Brzmieniowej, dźwiękowej. Bo w sumie ciężko
określić jakąkolwiek definicję estetyki. Ale ja właśnie o estetyce. Bo
brzmieniowo jest to płyta, która w stu procentach do mnie trafia. Jest pełna
spokoju, muzycznego wyciszenia, pełna wybrzmiewających nieśpiesznie dźwięków.
Co pozwala na moment takiego refleksyjnego zatrzymania się, zadumania.
Tak w sumie, to zanim jeszcze odpakowałem płytę- choć nie
ocenia się przecież płyty po okładce- zastanawiałem się, czy kolejny jazzowy
Chopin jest mnie w stanie jakoś zaskoczyć… kurcze, przecież to kolejny jazzowy
Chopin. No i właśnie dlatego nie ocenia się płyty po okładce.
Muzyka prezentowana przez trio Rafała Rokickiego (Rokicki- piano; Michał Kapczuk- bas i Paweł Dobrowolski- bębny), to muzyka niezwykle wręcz wysmakowana, pełna pięknych brzmień i detali, której słucha się naprawdę bardzo przyjemnie. A o to przecież w tym wszystkim chodzi. No właśnie. Słucham ostatnio dosyć sporo Leonarda Cohena. Początkowo powód dla którego sięgnąłem po jego ostatnią płytę był bardzo prozaiczny. Szukałem płyty, przy której będę mógł się wyluzować. Zapomniałem się nieco przy tej muzyce, ale też szczerze powiedziawszy pozwoliła mi ona nieco szerzej spojrzeć na nagrania, które ostatnio do mnie dotarły… a przecież Chopin Revisited jest płytą bardzo pozytywną.
Częstokroć Chopin, jak dla mnie, jest grany w sposób dosyć
schematyczny. Abstrahując od ogromnej wartości artystycznej tychże nagrań- mam
tu przecież na myśli nagrania tria Filipa Wojciechowskiego czy Andrzeja
Jagodzińskiego- to pod względem formy, są one dosyć przewidywalne- choć może z
drugiej strony ich przewidywalność wynika z faktu, iż doskonale znam styl obu
panów?
W tym sensie trio Rafała Rokickiego było dla mnie zagadką.
Po pierwsze forma. Tu nie ma tradycyjnych podziałów, temat- improwizacja-
temat. Przynajmniej nie w tej kolejności. Ale największą frajdę sprawiły mi
improwizacje. Wystarczy wsłuchać się w jaki sposób pianista pobawił się z
tematem Mazurka In F major Op. 68 nr 3, absolutnie
najlepszy fragment na płycie.
Dla mnie obcowanie z muzyką graną przez trio Rafała
Rokickiego było bardzo przyjemnie spędzonym czasem. A co mnie najbardziej zaskoczyło, było też
czasem intrygująco spędzonym. Bo ten Chopin naprawdę jest jedną z lepszych
realizacji muzyki genialnego pianisty. Fajna muzyka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz