27 października 2014

Jazzowy Chopin, czy może chopinowski jazz? Tytuł, na który nie miałem pomysłu.


Każdy pewnie ma swój sposób na granie muzyki Chopina, co jest dla mnie spostrzeżeniem co najmniej fantastycznym, bo Chopin już sam w sobie jest genialny, a przepuszczony przez wrażliwość dobrego muzyka, okazuje się muzyczną przygodą.

Dziś chciałem niejako wpisać jedną z ciekawszych płyt ostatnich miesięcy w pewien idiom, czy pewien muzyczny kontekst. Chopin Revisited to coś więcej niż przełożenie kompozycji genialnego polaka na muzykę jazzową. Bo dosłowności na płycie tria Rafała Rokickiego jest stosunkowo mało.
No i dobrze.

Leszek Możdżer, Włodzimierz Nahorny, Andrzej Jagodziński, Makoto Ozone, Novi Singers, Filip Wojciechowski.  Lista jazzmanów sięgających po Chopina okazuje się więc spora, ale trio Rafała Rokickiego zaproponowało nieco inne podejście do samego Chopina. Coś jak Dominik Wania z Ravelem, choć nie jest to w żadnej mierze jakiekolwiek naśladownictwo…
Zabawne. Pisałem całkiem niedawno, że jak krytyk nie wie co napisać to pisze o estetyce. Brzmieniowej, dźwiękowej. Bo w sumie ciężko określić jakąkolwiek definicję estetyki. Ale ja właśnie o estetyce. Bo brzmieniowo jest to płyta, która w stu procentach do mnie trafia. Jest pełna spokoju, muzycznego wyciszenia, pełna wybrzmiewających nieśpiesznie dźwięków. Co pozwala na moment takiego refleksyjnego zatrzymania się, zadumania.  

Tak w sumie, to zanim jeszcze odpakowałem płytę- choć nie ocenia się przecież płyty po okładce- zastanawiałem się, czy kolejny jazzowy Chopin jest mnie w stanie jakoś zaskoczyć… kurcze, przecież to kolejny jazzowy Chopin. No i właśnie dlatego nie ocenia się płyty po okładce.

Muzyka prezentowana przez trio Rafała Rokickiego (Rokicki- piano; Michał Kapczuk- bas i Paweł Dobrowolski- bębny), to muzyka niezwykle wręcz wysmakowana, pełna pięknych brzmień i detali, której słucha się naprawdę bardzo przyjemnie. A o to przecież w tym wszystkim chodzi. No właśnie. Słucham ostatnio dosyć sporo Leonarda Cohena. Początkowo powód dla którego sięgnąłem po jego ostatnią płytę był bardzo prozaiczny. Szukałem płyty, przy której będę mógł się wyluzować. Zapomniałem się nieco przy tej muzyce, ale też szczerze powiedziawszy pozwoliła mi ona nieco szerzej spojrzeć na nagrania, które ostatnio do mnie dotarły… a przecież Chopin Revisited jest płytą bardzo pozytywną.
Częstokroć Chopin, jak dla mnie, jest grany w sposób dosyć schematyczny. Abstrahując od ogromnej wartości artystycznej tychże nagrań- mam tu przecież na myśli nagrania tria Filipa Wojciechowskiego czy Andrzeja Jagodzińskiego- to pod względem formy, są one dosyć przewidywalne- choć może z drugiej strony ich przewidywalność wynika z faktu, iż doskonale znam styl obu panów? 

W tym sensie trio Rafała Rokickiego było dla mnie zagadką. Po pierwsze forma. Tu nie ma tradycyjnych podziałów, temat- improwizacja- temat. Przynajmniej nie w tej kolejności. Ale największą frajdę sprawiły mi improwizacje. Wystarczy wsłuchać się w jaki sposób pianista pobawił się z tematem Mazurka In F major Op. 68 nr 3, absolutnie najlepszy fragment na płycie.

Dla mnie obcowanie z muzyką graną przez trio Rafała Rokickiego było bardzo przyjemnie spędzonym czasem.  A co mnie najbardziej zaskoczyło, było też czasem intrygująco spędzonym. Bo ten Chopin naprawdę jest jedną z lepszych realizacji muzyki genialnego pianisty. Fajna muzyka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz