Hej,
Chwilowe odcięcie od netu, początkowo mega, mega irytujące
miało też swoje dobre strony. Przyznam, że sporo czasu spędziłem nad sprawami
związanymi bezpośrednio z blogiem, po raz trzeci przeczytałem książki kominka,
nadrobiłem zaległości w słuchaniu płyt, bo kupiliśmy sobie w końcu też mikro
wieżę, no i w końcu dokończyłem Admiralette
Andrzeja Tucholskiego.
Jest fajnie, dawno nie miałem takiego powera, by w końcu coś zrobić więcej. Mam masę pomysłów na nowe
treści, którymi wkrótce- jak tylko zacznę ich realizację- podzielę się z Tobą,
ale przede mną jeszcze sporo, na serio sporo pracy… no a płyty zaczynają się
już piętrzyć na biurku.
Ostatnio wpadliśmy też do empiku, który miał bardzo fajną
ofertę 3 za 2, na wszystko co nas akurat interesowało. Wpadli więc do nas tym
samym na wieczór Robert Kubiszyn z przyjemnym projektem Before Sunrise, do którego zaprosił genialnych muzyków (Mino
Cinelu, Anna Maria Jopek, Gregoire Maret, Tim Miller Grzegorz Turnau), Joe
Henderson (w kwintecie mamy mojego ukochanego Wyntona Marsalisa) z płytą Lush Life z muzyką Billy’ego Strayhorna i
na koniec, tak po trochu na zasadzie, bo trzeba znaleźć tą trzecią płytę Trane z piękną płytą Crescent.
Ania też postanowiła przy okazji przetestować kolekcje z
muzyką dla maluchów, wyszły z tego trzy płyty Relaks dla Mamy i brzuszka; Śpij Kochanie i Relaks dla mamy smooth jazz. Propozycje fajne, bo bardzo chillout’owe…
A my, siedzimy na balkonie, przy którejś tam Sieście Marcina
Kydryńskiego i co?… Przecież dziś jest 2 października… co nie? No to „pędzikiem”
do sklepów po nową Siestę!
Kilka godzin później.
Lubię premiery. A te płyty, które są dla mnie na serio ważne
kupuję od razu w dniu premiery, ale o tym może innym razem. Ale do sedna. Numer
X, jest albumem wyjątkowym. Na pewno cieszę się, że Marcin Kydryński powrócił
do dwupłytowej formuły- tak jak numery 7 i 8 z przerwą na jednopłytową 9. Ale
jeszcze bardziej, że drugi krążek to propozycja wspólna Anny Marii Jopek i
Kydryńskiego. Fajnie. Na prawdę fajnie, bo muzycy, z którymi nagrywała Anna to
ścisła światowa czołówka… Richard Bona, Oscar Castro- Neves, Mino Cinelu, Tord
Gustavsen, Manu Katche, Kayah, Branford Marsalis, Christian McBride, Pat
Metheny, Leszek Możdżer, Mokoto Ozone, Gonzalo Rubalcaba, Dhafer Youssef i jak
pisze Kydryński „wielu innych wielkich
muzyków”, choć i wymienione wcześniej nazwiska już same w sobie zestawione
ze sobą miażdżą.
A jak duety z pierwszego krążka? Sara Tavares & Boy Ge
Mendes; Compay Segundo & Cesaria Evora; Mariza & Buika; Angelique Kidjo
& Henri Salvador; zaskakujące Anna Netrebko & Elina Garanca, sorry nie mogłem się oprzeć...
Placido
Domingo & Zaz; Natalie Cole & Andrea Bocelli: Sting & Jo Lawry i
kończący krążek moi ukochani pamiętni z Buena Vista Social Club Ibrahim Ferrer
& Omara Portuondo
.
W sumie na dziś to tyle,
bo od nowego tygodnia wracamy już z systematycznie publikowanymi treściami.
Więc do zobaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz