Wojciecha Majewskiego znam- oczywiście w sensie ściśle
fonograficznym- od kilku dobrych lat. Polscy słuchacze- niespecjalnie
zasłuchani w jazzie pewnie niekoniecznie, więc płyta z miniaturami Skriabina
jest znakomitym pretekstem, żeby chociaż wspomnieć o płycie…
Majewskiego uwielbiam od płyty z Grechutą (choć tu do
wielkości nagrania przyczynili się w równym stopniu Robert Majewski na trąbce i
genialny Tomasz Szukalski). Ucieszyłem się widząc, że tym razem sięgnął po
Skriabina, ale też z drugiej strony wiele sobie po tym nagraniu obiecywałem. Efekt?
Nadal uważam, że Grechuta i Zamyślenie to jego najważniejsze i
zarazem najlepsze nagrania (zbieram się, do wysłuchania Opowieści, choć jak na razie to jeszcze przede mną), ale Skriabin- patrząc obiektywnie- jest nagraniem
bardzo dobrym. Wojciech Majewski gra muzykę Skriabina z ogromnym wyczuciem i
zrozumieniem, momentami delikatnie, jakby ledwie dotykając klawiatury, ale momentami
potrafi też zagrać nieco większym
wolumenem wydobywając tej muzyki
wszystkie kontrasty i szczegóły. W zasadzie te szczegóły, które z taką
pieczołowitością wydobywa z partytury Majewski dodają temu nagraniu uroku,
czyniąc je nie dobrym, ale bardzo dobrym.
Jest tu więc wszystko co być powinno w solidnym muzycznym graniu.
A dla mnie jest to jedna z ciekawszych płyt tego roku. Tak systematycznie
zbliżamy się do końca roku a nagrań, tych, o których powinniśmy więcej nieco mówić
zdecydowanie przybywa. To dobrze. Będzie o czym pisać w podsumowaniach rocznych.
Tymczasem, zostawiam was z Wojtkiem Majewskim, życząc dobrej nocy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz