31 października 2015

Znacie Wojciecha Majewskiego? Raczej nie… a znać powinniście.

Wojciecha Majewskiego znam- oczywiście w sensie ściśle fonograficznym- od kilku dobrych lat. Polscy słuchacze- niespecjalnie zasłuchani w jazzie pewnie niekoniecznie, więc płyta z miniaturami Skriabina jest znakomitym pretekstem, żeby chociaż wspomnieć o płycie…

Majewskiego uwielbiam od płyty z Grechutą (choć tu do wielkości nagrania przyczynili się w równym stopniu Robert Majewski na trąbce i genialny Tomasz Szukalski). Ucieszyłem się widząc, że tym razem sięgnął po Skriabina, ale też z drugiej strony wiele sobie po tym nagraniu obiecywałem. Efekt? Nadal uważam, że Grechuta i Zamyślenie to jego najważniejsze i zarazem najlepsze nagrania (zbieram się, do wysłuchania Opowieści, choć jak na razie to jeszcze przede mną), ale Skriabin- patrząc obiektywnie- jest nagraniem bardzo dobrym. Wojciech Majewski gra muzykę Skriabina z ogromnym wyczuciem i zrozumieniem, momentami delikatnie, jakby ledwie dotykając klawiatury, ale momentami potrafi też  zagrać nieco większym wolumenem wydobywając  tej muzyki wszystkie kontrasty i szczegóły. W zasadzie te szczegóły, które z taką pieczołowitością wydobywa z partytury Majewski dodają temu nagraniu uroku, czyniąc je nie dobrym, ale bardzo dobrym.


Jest tu więc wszystko co być powinno w solidnym muzycznym graniu. A dla mnie jest to jedna z ciekawszych płyt tego roku. Tak systematycznie zbliżamy się do końca roku a nagrań, tych, o których powinniśmy więcej nieco mówić zdecydowanie przybywa. To dobrze. Będzie o czym pisać w podsumowaniach rocznych. Tymczasem, zostawiam was z Wojtkiem Majewskim, życząc dobrej nocy 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz