Jeżeli szukać „ciepłej” i pozytywnej płyty na letnie
wieczory to płyta Małgorzaty Hutek jest płytą idealną… nastrojową (Fly By Night), momentami nostalgiczną
(znakomite Both Side of Us), ale też
momentami motoryczną (The Solution),
zwłaszcza w momentach, kiedy Małgorzata Hutek rozwija, rozbudowuje swoje
improwizacje (The Solution, czy Wiara). Wówczas tak na prawdę
rozpoczynają się momenty najbardziej magiczne i najbardziej intrygujące na
nagraniu.
Co mnie najbardziej w tym albumie urzeka? Ogromna wrażliwość
muzyczna Małgorzaty Hutek i to w jaki sposób buduje dramaturgię poszczególnych
kompozycji. Urzeka mnie też to w jaki sposób wokalistka wyrzuca z siebie
wszystkie emocje odsłaniając się muzycznie w całości przed słuchaczem.
Wystarczy wsłuchać się w improwizację w numerze tytułowym- do tego dochodzi
jeszcze znakomity Nikola Kołodziejczyk. Jednakże prawdziwy dynamit wybucha w The Solution. Emocje dosłownie
rozsadzają. A muzycznie? To znów popis Gosi Hutek i Nikoli Kołodziejczyka, na
mocnych riffach sekcji (Michał Kapczuk- kontrabas i Grzegorz Masłowski-
perkusja). Wiara, Nadzieja i Miłość bardzo czytelnie układają się w
pewien tryptyk. Powiązanie jest wyraźne- teksty kompozycji wokalistki pochodzą z
cyklu Świat, Poema Naiwne Czesława
Miłosza. Można je więc potraktować jako pewną całość.
Płyty słucha się bardzo dobrze… jest na niej wszystko- dosłownie wszystko za co uwielbiam jazz. Znakomite solówki Gosi Hutek, czy Nikoli Kołodziejczyka, bardzo dobry feeling całego kwartetu, ciekawe aranże i w końcu jedna urocza ballada Both Side of Us, z gościnnym udziałem grającego na klarnecie basowym Kuby Raczyńskiego… ballada wzorcowa, na której pojedyncze brzmienia, stuknięcia układają się w poruszającą całość. Nie ma tu żadnego zbędnego brzmienia.
Płyty słucha się bardzo dobrze… jest na niej wszystko- dosłownie wszystko za co uwielbiam jazz. Znakomite solówki Gosi Hutek, czy Nikoli Kołodziejczyka, bardzo dobry feeling całego kwartetu, ciekawe aranże i w końcu jedna urocza ballada Both Side of Us, z gościnnym udziałem grającego na klarnecie basowym Kuby Raczyńskiego… ballada wzorcowa, na której pojedyncze brzmienia, stuknięcia układają się w poruszającą całość. Nie ma tu żadnego zbędnego brzmienia.
Oceniać? No właśnie, chyba kończę z ocenami, po prostu polecam, bo jest to płyta, którą warto poznać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz