21 lipca 2013

Fronda Pismo Poświęcone


Najnowszy numer tygodnika Fronda (67)- będący jednocześnie ostatnim numerem, pod redaktorem naczelnym Tomaszem Terlikowskim (następny numer będzie już pod Mateuszem Matyszkowiczem), stawia przed czytelnikiem kilka niezwykle istotnych problemów i pytań, nie narzucając jednocześnie odpowiedzi na nie… same zaś odpowiedzi mają stać się bowiem udziałem samego odbiorcy… a same teksty są raczej swojego rodzaju drogowskazami.

Jeżeli prześledzić teksty przedmiotowo powiązane z tytułem numeru- O pochodzeniu człowieka- to ich wspólną osią tematyczną wydaje się swojego rodzaju falsyfikacja darwinistycznej teorii ewolucji w takim kształcie, w jakim dziś nam się ją przedstawia. Jednakże co jest najważniejsze, to, iż rzeczona falsyfikacja nie odbywa się na płaszczyźnie ideologicznej a merytorycznej (znakomite artykuły: Piotra Lenartowicza SJ O starożytności człowieka oraz Douglasa Axe Mały silniczek Darwina, który nie mógł, a także rozmowa jaką przeprowadził o. Michał Chaberek OP z Johnem G. Westem Darwinizm i społeczeństwo)… ale warto też jeszcze cofnąć się do początku numeru. Numer otwierają bowiem dwa bardzo intrygujące teksty Czternastoletni męczennik cristiady Pawła Skibińskiego o wyniesionym na ołtarze przez Benedykta XVI 14- letnim José Luisie Zánchezie del Río oraz krótki esej Quo vadis, kulturo? Mikołaja Krasnodębskiego, w którym postuluje autor powrót do „właściwie rozumianej kultury i promowanych przez nią wartości. Taką właśnie kulturą jest kultura klasyczna, zwana też łacińską” . „Obecnie- pisze dalej autor- dominuje spłycone i zredukowane rozumienie kultury, ograniczające ją do rozrywki i wolnego czasu. […] Promuje się tzw. kulturę masową, która często przybiera postać antykultury. Nie chroni się człowieka, zachęca do łamania norm moralnych i Dekalogu promuje relatywizm i woluntaryzm.”  Oczywiście, trudno nie zgodzić się z powyższym zdaniem, ale też niezwykle istotne wydaje mi się postawienie pytanie, dlaczego obecnie mamy do czynienia z  dominacją owej dzisiejszej kultury, będącej w rzeczywistością antykulturą? Odpowiedź nie jest wcale prosta… nie jest tez prawdą, iż nasza współczesna kultura (odnoszona w tym momencie do szeroko pojętej kultury muzycznej) nie ma żadnych zauważalnych osiągnięć. Jej największym osiągnięciem (wziętym w ogromny cudzysłów) jest generalne spustoszenie jakie poczyniła muzyka rozrywkowa w masowych gustach Polaków. Polscy słuchacze maltretowani radiową papką zatracili gust, lubując się w muzyce niskiej- przykładem są radiowe listy przebojów i „topy” w sklepach muzycznych. 
                Wracając do kwartalnika. Ograniczyć się bowiem do tematu numeru, byłoby dość sporym uproszczeniem, gdyż pojawiają się teksty stawiające trudne sprawy, jak np. tekst Tomasza P. Terlikowskiego Dziecko na zamówienie, czyli nowa eugenika u bram. Choć w dużej mierze zgadzam się z argumentacją Terlikowskiego, przekonuje mnie ona do stawianych przez autora tez, trudno zgodzić mi się z jednym zdaniem. : „Na tym etapie rozwoju techniki, możemy mówić jedynie o >>jednostkowej<< eugenice liberalnej, ale- co pokazuje Lee Silver w Raju poprawionym- już niebawem możemy się spodziewać liberalnej eugeniki w wymiarze przemysłowym, w trakcie której niszczone będą setki zarodków, by wyselekcjonować ten możliwie najbliższy ideału. Aby stało się to jednak możliwe, konieczne jest opracowanie skutecznej metody pozyskiwania od kobiet setek, a najlepiej tysięcy komórek jajowych, które się wyhoduje, później zapłodni, a następnie przedstawi rodzicom, by mogli wybrać najlepiej zapowiadający się zarodek. Silver, choć może to szokować, nie widzi w tym analogii do zachowania SS- manów na rampie, którzy także wybierali spośród tysięcy ludzi  tych, którzy mieli być użyteczni”. Nie jest  jednakże właściwym traktowanie tych sytuacji per analogiam. Po pierwsze z selekcją dokonywaną przez SS- manów mieliśmy do czynienia w czasie wojny. Po drugie u podstaw owej selekcji stała nie chęć ocalenia najsilniejszych, ale totalne unicestwienie narodu żydowskiego. Czy celem rodziców- obojętnie jak brutalnie to brzmi- „wybierających” „najlepiej zapowiadający się” zarodek jest unicestwianie? Oczywiście sam „wybór” między zarodkiem rokującym dobrze a zarodkiem rokującym źle z etycznego i moralnego punktu widzenia jest (a w zasadzie powinien być) niedopuszczalny, ale w tym miejscu wchodzimy na grunt argumentacji doskonale wyłożonej przez Tomasza P. Terlikowskiego. Warto też postawić pytanie, które nie padło wprost w tekście, jednak ostatni podrozdział  wprost przynosi na nie odpowiedź… warto je zadać… co dla współczesnego człowieka przynosi owa eugenika liberalna? A odpowiedź przynosi dość przykre refleksje. Ten sposób- sam nie do końca wiem, jak ubrać to w słowa- sposób „tworzenia” dzieci przynosi kompletny rozkład i rozpad znaczenia aktu małżeńskiego. Traci on swoją prokreacyjną- czytaj naturalną, czy zgodną z naturą- rolę. Po drugie, i tu pada odpowiedź już w samym tekście: „Genetyka, kształtowanie doskonałych jednostek za pomocą terapii czy inżynierii ma zastąpić żmudny proces wychowania człowieka, jego doskonalenia się w cnotach czy odkrywania i przełamywania własnych możliwości. ” „Tego typu podejście- pisze dalej Terlikowski- nie tylko oznacza sprowadzanie człowieka do maszynerii, ale także odebranie mu wolności i możliwości duchowego rozwoju”. Ponadto, wyeliminowanie „słabszych jednostek” prowadzi do zaniku ludzkiej solidarności i miłości, do możliwości dawania pomocy drugim (w tym wypadku słabszym).
W kontekście jego tekstu, niezwykle wręcz poruszające i wzruszające jest świadectwo dziennikarza telewizyjnego Piotra Zworskiego „Misja Zuzi, czyli błogosławieństwo Krzyża”, o „walce”, z niepełnosprawnością dziecka i o scalaniu i ocaleniu rodziny przez ową niepełnosprawność.  
                Generalnie numer wypada bardzo dobrze…  wreszcie rozumiem, dlaczego tak często „obrywa” się „środowisku Frondy” od mainstreamowych mediów. Obrywa się za mówienie wprost, często rozsadzanie argumentacji „powszechnie” nam panującej (czytaj: modnej i  często nachalnie wręcz promowanej w mediach) argumentami merytorycznymi, a w końcu za konsekwencję w głoszeniu Słowa Bożego, nie głoszeniu, w formie, aby było nam wygodnie, ale w formie prawdziwej…


Ode mnie: *****/ ****** 
Mikołaj Szykor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz