Pierwotnie, tekst ten miał nie powstać. Planowałem
przemilczeć kolejny debiut jednego ze zwycięzców popularnego muzycznego show…
ale przemilczeć nie chcę, gdyż debiut płytowy Dawida Podsiadło jest
nieprzeciętny.
Zapamiętałem go jako trochę zagubionego scenicznie chłopaka
o bardzo przyzwoitym głosie… później przestałem śledzić jego dokonania, ale nie
przez to, że nie chciałem go słuchać, a raczej przez to, że jakoś nie potrafię
słuchać tamtejszego jury… mówi się trudno, żyje się dalej… na szczęście Dawid
Podsiadło program wygrał i możemy go słuchać bez głupkowatych wypowiedzi trójki „specjalistów” od wszystkiego… daje to
słuchaczowi ogromny komfort, gdyż płyta ociera się o zjawiskowość. Pierwsza
uwaga odnośnie głosu… znakomicie bowiem się stało, iż Podsiadło poszedł w tym
kierunku. Nie ma on jakiejś szerokiej
skali, która pozwalałaby mu wyśpiewywać jakieś niebotyczne „góry”, co wcale nie
przeszkadza gdyż operuje on znakomitą barwą głosu. Pierwsze wrażenia z całości,
to pewien charakterystyczny klimat muzyczny nad którym krążą wspólnie Katie
Melua i Norah Jones… może jeszcze Rumer…
dla mnie plus dla Dawida. Drugie wrażenie, to bardzo ciekawe aranże, trzecie
teksty i w końcu efekt finalny na który składają się wszystkie wyżej wymienione
elementy… chciałem jeszcze coś napisać, ale powiem szczerze… wracam do
słuchania… i to samo radzę wszystkim, którzy natrafią na płytę Dawida
Podsiadło. Kolejny dowód na to, że nie trzeba robić z siebie kompletnego idioty
i pajaca. Nie trzeba pisać wulgarnych tekstów i za przeproszeniem o „dupie Maryni”, ale może być dziś i z
klasą i na poziomie… BRAWO!
Ode mnie: ******
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz