19 czerwca 2013

Hołownia/ Pulcyn Henryk Wars Songbook



Henryk Wars Songbook - Bogdan Hołownia, Wojciech Pulcyn
Wiele spodziewałem się po nowej płycie Bogdana Hołowni i Wojciecha Pulcyna (wyd. Fonografika)… dlaczego? Z jednego w zasadzie powodu. Nie pierwsza to, i zapewne nie ostatnia płyta, dla której inspiracją była muzyka śpiewana/ rozrywkowa … był już Grechuta (znakomity Wojciech Majewski Quintet), był Niemen (Artur Dutkiewicz)… w obu przypadkach były to płyty znakomite… teraz przyszła pora na muzykę Henryka Warsa.   

                Henryk Wars Songbook to z całą pewnością płyta w charakterze nostalgiczna, sentymentalna… ale taka jest też muzyka Warsa… Miłość ci wszystko wybaczy do słów Juliana Tuwima, Już nie zapomnisz mnie do słów Ludwika Starskiego, czy Jak trudno zapomnieć do słów Jerzego Jurandota, to przecież takie nasze balladowe w charakterze perełki muzyczne… do których nie tylko warto wracać, ale należy wracać… tak, więc muzyka Warsa, sama w sobie stanowi wartość tej płyty… i jeszcze sposób- proszę wybaczyć pewne konotacje kulinarne- podania tej muzyki. Od pierwszych dźwięków urzekający, magiczny, w najlepszym guście muzycznym, wyrafinowany a jednocześnie przystępny, mówiąc patetycznie- przenoszący słuchacza w absolutnie inną rzeczywistość… Panie Janie do tekstu Starskiego, przenosi nas gdzieś do małego zadymionego klubu jazzowego, ale nie tylko… warto się wsłuchać w dialogi muzyczne Hołowni z Pulcynem… walking basu okraszony drobnymi wielce urokliwymi  improwizacjami… i przy tych improwizacjach warto się również zatrzymać… bo w nich ujawnia się cały kunszt duetu Hołownia/ Pulcyn… znakomite improwizacje w Gdy szczęście podaje dłoń… albo w To dziwna rzecz… słychać, że panowie nie tylko wiele razem-w sensie muzycznym- przeszli (repertuar ogrywali na wieczorach jazzowych w legendarnym Tygmoncie), ale również, że rozumieją się znakomicie… i uzupełniają… a piosenki Warsa, brzmią w ich wykonaniu jak rasowe, stare- dobre standardy jazzowe
                Płyta ta, nie należy do tych, o których łatwo się pisze… bo trudno nie używać tu wytartych i wciąż nasuwających się na myśl epitetów… że nagranie urzekające, że magiczne, że zapadające w pamięć, że słucha się go z największą przyjemnością… po prostu ta płyta musi znaleźć się w kolekcji każdego, który szanuje dobrą, i na wysokim stylistycznie poziomie muzykę jazzową… ja wracam do słuchania. 
Ode mnie: ******/******
Mikołaj Szykor, zapraszam na nocnyjazz.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz